"Na zdrowie"! Czyli czemu lepiej nie pić alkoholu.

"Na zdrowie"! Czyli czemu lepiej nie pić alkoholu.

Kieliszek czerwonego wina do obiadu wydłuża życie i zapobiega chorobom? Niestety, naukowcy udowadniają, że to jedynie mit i nie istnieje coś takiego, jak bezpieczna dawka alkoholu.

„Na zdrowie” – nie raz krzyczeliśmy, nim napiliśmy się alkoholu. I przez wiele lat uważano, że ten toast ma naukowe podstawy. O dziwo, po przeprowadzeniu ponad stu badań wykazano, że niewielkie ilości alkoholu są w stanie obniżyć zachorowanie na niektóre rodzaje nowotworów.

Mimo to zarówno naukowcy, jak i lekarze apelują, by zrezygnować ze spożywania alkoholu, idąc wręcz w abstynencję. Nie podlega w końcu dyskusji, że alkohol jest po prostu szkodliwy dla naszego organizmu.

Co ciekawe, badania, które wykazały pozytywny wpływ alkoholu na nasze zdrowie, zostały błędnie przeprowadzone. Największym i najczęstszym błędem było błędne zdefiniowanie osoby niepijącej. Błędnie zaliczono do tej grupy byłych alkoholików czy te osoby, które przestały pić jakiś czas temu, ze względów zdrowotnych. Dlatego właśnie w większości analiz to właśnie niepijące osoby wychodziły gorzej. Jak mówi Tim Stockwell, doktor z kanadyjskiego University of Victoria, w osiemdziesiąt siedem sprawdzonych przez niego badań, aż siedemdziesiąt cztery zawierały ten właśnie błąd!

Pozostałe trzynaście, które nie zawierały tego błędu, nie wykazały żadnych pozytywów zdrowotnych, które miały rzekomo wynikać z picia. Naukowcy doszli jednak do jednego wniosku: najdłużej żyją osoby pijące sporadycznie.

Dlaczego wcześniej mówiono, że picie niewielkich ilości alkoholu? Niektóre badania, na przykład te przeprowadzone przez Szwedów z z Hoteborgs Universitet powiedzieli, że niewielkie ilości alkogolu są w stanie zmniejszyć ryzyko zawału serca. Dotyczy się to jednak tylko osób, które są nosicielami rzadkiego wariantu genetycznego CETP TaqIB. Gen ten posiada jednak maksymalnie piętnaście procent ludzkości.

Niemieccy naukowcy z Universität des Saarlandes są zdania, że niewielka ilość wina spożyta przez zapaleniem papierosa znacznie osłabia szkodliwy wpływ zawartości dumy papierosowego. Zaś w Chinach mówi się, że małe ilości alkoholu pomagają utrzymać wysoki poziom HDL, czyli tak zwanego dobrego cholesterolu.

Jednak za pozytywne działania alkoholu odpowiadają inne składniki, niż zawarty w nich etanol. Na przykładzie czerwonego wina, chodzi tutaj o przeciwutleniacze z grupy polifenoli, jak resweratrol. Może to udowodnić  eksperyment przeprowadzony w University of Western Ontario, gdzie jedna grupa badanych spożywała lampkę czerwonego wina, a druga spożywała odpowiadającą mu ilość czystego etanolu. Tylko w pierwszej grupie zauważono pojawienie się więcej substancji przejawiających właściwości przeciwutleniających.

Gorsza informacja jest jednak taka, że większa dawka wina nie ma już żadnych korzyści, jedynie zwiększały ilość szkodliwych nam wolnych rodników. Dlatego więc niemal wszyscy naukowcy zaznaczają, że etanol znajdujący się w alkoholu jest dla nas szkodliwy, a jego częstsze i intensywniejsze spożywanie tylko niweluje korzystne działanie przeciwutleniaczy.

Zwiększyć ilość takich przeciwutleniaczy w takim organizmie możemy zwiększyć, spożywając duże ilości świeżych warzyw i owoców, oliwy z oliwek czy herbaty i kakao.

Nic więc dziwnego, że naukowcy, patrząc na najnowsze badania apelują, by zdecydować się na abstynencję, poprawiając tym samym jakość naszego życia.